Aneta Frąckowiak, założycielka grupy biegowej Mamy-Biegamy, aktywistka mam, właścicielka Loco Sport – marki kolorowych leginsów dla kobiet.
Aneta, jest kilka tematów, o których chciałabym z Tobą porozmawiać. Zacznę od tego, który jest najbliższy mojemu sercu, czyli od biegania. W rozmowach z innymi zawsze ciekawi mnie początek i motywacja, jaka kieruje daną osobą do rozpoczęcia swojej przygody ze sportem. Jaką motywację Ty znalazłaś, aby zacząć biegać?
Bieganie, samo w sobie, zaczęło się bardzo dawno temu. Były to czasy kiedy mało kto jeszcze biegał, a ja nie miałam dzieci. Z mężem chodziliśmy do rezerwatu przyrody Żurawiniec – w dresach, bez profesjonalnych butów do biegania. Nie było wtedy Endomondo, ale pojawiały się krokomierze i naszym celem było zrobienie 10 000 kroków. Wtedy trening był zaliczony. To były początki, a moją motywacją było zrzucenie kilku kilogramów. Chyba większość osób tak właśnie zaczyna swoją przygodę z bieganiem.
Następnie pojawiła się przerwa, ponieważ zaszłam w jedną ciążę, chwilę później w drugą. Nie mogłam za bardzo ćwiczyć, a i to był czas kiedy nie było takiej świadomości czy artykułów, które mówiły o tym, co można robić w ciąży. Lekarze także byli sceptyczni, tłumacząc, że bieganie nie jest dobrym pomysłem dla kobiety w ciąży. Pół roku po drugim porodzie wróciłam na biegowe ścieżki i byłam zaskoczona. Pojawiło się bardzo dużo biegaczy, każdy do mnie machał, był ubrany bardziej profesjonalnie, a mężczyźni nosili leginsy. Ten czas, który upłynął, a były to jakieś 3 lata, sprawił, że bardzo dużo się zmieniło, a bieganie stało się popularne. Zaczęłam przyglądać się bliżej temu fenomenowi – założyłam Facebooka i obserwowałam portale, czy strony, które pojawiły się w sieci o bieganiu. Wtedy wpadłam na Night Runnersów i pojawiłam się na kilku treningach. Niestety trudno było mi dostosować się do konkretnych godzin wieczornych, ze względu na dzieci, dlatego raczej biegałam sama o porach, które mi pasowały. Jednak nie lubię biegać sama, wolę w towarzystwie. Z mężem nie mogłam, ponieważ wymienialiśmy się w opiece nad dziećmi. Stwierdziłam, że chętnie poznałabym kogoś, np. inną mamę…
Wrócimy do tego tematu, ponieważ wiem do czego zmierzasz. Ale chciałabym jeszcze zapytać czy pamiętasz swój pierwszy trening?
Dokładnej daty pierwszego treningu nie pamiętam. Zresztą trudno mówić o pierwszym treningu, ponieważ to było dawno temu i nie przywiązałam do niego aż tak dużej uwagi. Bardziej intensywnie zaczęłam biegać, kiedy przygotowywałam się do ślubu – chciałam mieć trochę więcej ruchu i oczywiście schudnąć 🙂 Wtedy trenowaliśmy wspólnie z mężem. Pojawiła się regularność i wciągnęłam się bardziej w bieganie.
Czy wynika z tego, że kontynuacją powrotu do biegania było założenie grupy biegowej Mamy-Biegamy?
Tak, dokładnie. Po powrocie do biegania zaczęłam szukać towarzystwa. Nigdy nie układam sobie specjalnych treningów, nie potrzebowałam bić życiówek czy rekordów. Chociaż oczywiście był okres, w którym fajnie było zmieścić się w jakimś konkretnym limicie czasowym, np. zrobić 10 km w 50 minut i to była mega frajda. Natomiast nigdy nie miałam takiego poczucia, że muszę mieć poukładane treningi. Moje bieganie nie było aż tak regularne. Wszystko zależało od sytuacji w domu, np. jeśli dzieci się rozchorowały to nie miałam szansy na trening. Nigdy nie było 100% regularności, a myślę, że jest to podstawa do tego, gdy masz porządnie rozpisany trening.
Zaczęłam szukać bratniej duszy. I tak się stało, że moja sąsiadka, mieszkająca dwa piętra wyżej, z którą czasami spotykałyśmy się w piaskownicy razem z dziećmi, zapytała się czy biegam i pojawił się pomysł wspólnych treningów. Ona jako pierwsza dowiedziała się o moim pomyśle – założenia grupy Mamy-Biegamy. Sama idea zrodziła się z myśli, że na pewno jest więcej takich kobiet jak my, że mamy tego potrzebują – wspólnego wyjścia na trening. Bieganie jest potrzebne dla zdrowia psychicznego, żeby nie zwariować. Mimo, że już wtedy było sporo grup biegowych, to pomysł wypalił i zadziałał jak kula śniegowa. Zaczęły się zbierać dziewczyny, które znałam wcześniej – z pracy, ze studiów. Jedna po drugiej zaczęły dołączać. Spotykałyśmy się na treningach, wspólnych zawodach, ruszyła akcja z marszobiegami. Uważam, że to była dobra robota!
Założyłam fanpage na Facebooku. Z biegiem czasu, gdy zaczęłyśmy się tworzyć i organizować to powstała grupa, która ułatwiła nam komunikację. W grupie łatwiej było nam ustalać wspólne treningi, wybierać miejsca itp.
Zarówno fanpage, jak i grupa cały czas funkcjonuje. Jak można do Was dołączyć?
Tak, cały czas funkcjonujemy na Facebooku. Można dołączyć do grupy – Grupa aktywnych kobiet Mamy-Biegamy. Mimo że nazwa jest długa, to chciałam przez nią podkreślić, że nie chodzi mi tylko o bieganie. Ważne jest to, aby być aktywnym, aby się ruszać. Mamy dziewczyny, które chodzą np. z kijkami, są dziewczyny, które spacerują z wózkiem. Chcemy aktywizować kobiety. Fanpage można znaleźć pod nazwą Mamy-Biegamy. Do administratorek ostatnio dołączyła Patrycja z Trójmiasta, ponieważ na wszystko zaczęło brakować czasu, a zależy mi na regularności oraz komunikacji z Biegaczkami.
Patrycja jest z Trójmiasta. Czy to oznacza, że Mamy-Biegamy znajdziemy także w innych miastach?
Tak, Mamy-Biegamy są rozsiane po całej Polsce. Był czas, kiedy były zorganizowane grupy, które miały regularne spotkania. Niestety rozpadło się to, pewnie przez fakt, że każda kobieta-mama nie ma wystarczającej ilości czasu wolnego, aby regularnie bywać na treningach. Jeszcze trudniej znaleźć taką mamę prowadzącą spotkania. Gdy jesteś mamą, to dużo zmienia się w Twoim życiu. Były grupy w Trójmieście, Myśliborzu, Kielcach, Warszawie, Wrocławiu, Śremie, Gostyniu, Luboń, Tarnowo Podgórne, Koziegłowy, Swarzędz. Sporo tego było. Wszystko odbywało się na zasadzie zorganizowanych spotkań, prowadzonych przez adminki. W tej chwili spotykamy się w środy oraz w piątki o godz. 9:00 nad Jeziorem Rusałka, a inne spotkania są w przygotowaniu. Szukamy chętnych mam do prowadzenia spotkań. Zapraszam wszystkich chętnych 🙂
Jesteś mamą dwójki dzieci, żoną, kobietą aktywną sportowo, założycielką grupy biegowej, świetnie gotujesz i… właścicielką marki odzieżowej. Jak znajdujesz na to wszystko czas?
Mam takie poczucie, że im więcej rzeczy się ma, tym lepsza jest organizacja. Doświadczyłam tego sama, ponieważ mając spokojniejszy okres miałam wrażenie, że czas mi ucieka między palcami. A w momencie kiedy mam dużo zadań, zapełniony kalendarz (co zresztą bardzo lubię) oraz zaplanowane spotkania z wyprzedzeniem, to wtedy czuję, że nie tracę czasu. Poza tym mam wrażenie, że to wpływa pozytywnie na zdrowie psychiczne – przynajmniej na moje. Najgorzej było w momencie, gdy dzieci były małe, a ja prowadziłam marszobiegi i jeździłam bardzo dużo, spotykając się na regularnych oraz nieregularnych treningach, biegałam w zawodach – praktycznie co weekend. Wtedy razem z mężem pakowaliśmy dzieciaki w samochód i jechaliśmy do Wrocławia, Krakowa, bo np. był maraton. W tym miejscu należą się bardzo duże podziękowania mojemu mężowi, który wtedy ze mną wytrzymywał (i nadal wytrzymuje). Jest w tym bardzo duża jego zasługa, ponieważ godził się na wiele i zajmował się dziećmi. Teraz mam takie poczucie, że czas, który mogłam poświęcić dzieciom, poświęcałam na organizowanie spotkań marszobiegowych, wyjazdów na różnego rodzaju zawody oraz aktywizowanie mam. Bardzo dużo czasu na to poszło, ale dzieci zawsze były najważniejsze. Nawet jeśli cofnęłabym się w czasie to niczego bym nie zmieniła. Niczego nie żałuję, uważam, że to był bardzo fajny czas, dużo się działo i nakręcało mnie to pozytywnie. Mam nadzieje, że teraz pojawią się nowe rzeczy i nadal mój kalendarz będzie wypełniony po brzegi.
Opowiesz coś więcej o marce odzieżowej? Jak to się stało, że powstało Loco Sport?
Po drugim urlopie macierzyńskim wiedziałam, że muszę zacząć coś robić. Siedzenie w pracy za biurkiem nie do końca było dla mnie. Mimo że wróciłam na etat, to szukałam pomysłu na siebie, na pogodzenie pasji, biegania oraz połączenia tego z zarobkiem. Grupa Mamy-Biegamy nigdy nie była sposobem na życie, czy biznesem. Wszystko co robiłam i robię w grupie jest pro społeczne i non profit. Nie chciałam tego przekształcać w biznes, ale z czegoś trzeba żyć. Mimo, że nie każdy to rozumiał i zdarzyły się głosy, w których słyszałam, że skoro mam stronę Mamy-Biegamy to pewnie mogę sobie pozwolić na wszystko. Niestety tak nie jest, a chcąc dalej prowadzić grupę potrzebuję wsparcia finansowego. Zależało mi na tym, aby to co wymyślę, przysłużyło się także wielu aktywnym kobietom. Początkowy pomysł padł na sklep internetowy. Sprowadziłam kolorowe leginsy, pod których jakością niestety bym się nie podpisała. Sama bym takich nie kupiła i nie chciałam sprzedawać tego innym. W tej sytuacji zdecydowałam się na uszycie swoich leginsów – od początku do końca w Polsce. Zbiegało się to w czasie z likwidacją placówki firmy, w której pracowałam. Zostałam bez pracy, więc wiedziałam, że muszę zacząć działać. Założyłam działalność, wzięłam dotację, poznałam kilka kobiet, z którymi nawiązałam współpracę i ruszyłam. W tym miejscu dodam, że tworząc markę Loco zależy mi na współpracy z aktywnymi kobietami, ponieważ chcę przez markę pokazać siłę kobiet oraz to, że kobiety potrafią się jednoczyć.
Loco Sport to kolorowe leginsy, które powstały z myślą o aktywnych kobietach. Myśl przewodnia marki: W sporcie liczysz się Ty! Jakie jest Twoje podejście do sportu?
Moje podejście do sportu zmieniało się na przestrzeni lat. Na początku, kiedy zakładałam Mamy-Biegamy to podejście było takie, żeby się ruszyć, wyjść z domu, przewietrzyć głowę oraz znaleźć pokrewne dusze. Później przyszedł czas, kiedy biegania było bardzo dużo. Jeździłam na zawody, obserwowałam swoje wyniki, dążyłam do tego, aby było jeszcze lepiej, przywoziłam medale. Ten czas był dobry i na pewno każdy biegając ma taki okres. Bardzo dobrze go wspominam. Po kontuzji przyszła do mnie refleksja i trochę obraziłam się na bieganie, bo zdałam sobie sprawę, że to już koniec, nie będzie więcej zawodów czy medali. To także negatywnie wpłynęło na moją psychikę. Jednak musiało upłynąć trochę czasu, kiedy wyszłam na pierwszy marszobieg. Wróciła do mnie myśl, że bieganie jest fajne samo w sobie. Nie muszę wcale być na zawodach, uczestniczyć w zorganizowanych spotkaniach, w zasadzie to nic nie muszę. Wystarczy, że ubiorę buty na nogi i wyjdę z domu. Wszystko mi wolno i nikt ani nic mnie do niczego nie zmusza. I właśnie to samo w sobie jest fajne. Nie wiem czy każdy taką drogę przeszedł, ale wydaje mi się, że im szybciej to sobie uświadomisz, tym lepiej.
Oczywiście zawody same w sobie mają świetną atmosferę i klimat, którego nic nie zastąpi. Nie nastawiam się już na wyniki, ale przede wszystkim na spotkanie z innymi. W najbliższym czasie planuję wziąć udział w Sztafecie Pomocy, w której wspólnie z dziewczynami chcemy się dobrze bawić i nie ma to dla nas znaczenia, że być może dobiegniemy na końcu. Najważniejsze, że jest okazja do wspólnego spotkania oraz pomocy.
Kobiety, które zostają mamami bardzo często rezygnują z własnych pasji. Chciałabym Ciebie zapytać czy miałabyś radę dla kobiet, które wchodząc w nową rolę bycia mamą nie chciałyby rezygnować z własnych zainteresowań. Jak to pogodzić?
Wszystko zależy od okoliczności i od tego, kto jakie ma warunki. Znam wiele przypadków i np. mama kilkumiesięcznego dziecka nie ma opcji wyjścia na bieganie. Tym bardziej kiedy rodzina jest daleko, a mąż pracuje. Ale z każdej sytuacji są wyjścia. I tutaj widzę dwa rozwiązania. Albo uprzeć się i wieczorem wyjść na trening, kiedy partner wróci z pracy, albo dać sobie cokolwiek ze sportu i poruszać się w domu. Najważniejsze to nie dać się zdołować, a aktywność fizyczna bardzo w tym pomaga i wpływa na dobre samopoczucie. Kiedy moja córka miała 3 miesiące, to ćwiczyłam w domu, każdego dnia, przynajmniej godzinę dziennie. To pomagało mi utrzymać dobrą kondycję zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Trzeba mieć świadomość tego, że bieganie wróci. Jak nie teraz, to za 2-3 lata, a dzięki ćwiczeniom w domu powrót do biegania będzie łatwiejszy.
Wracając do leginsów. Prowadzisz sklep internetowy, w którym znajdziemy cztery pary kolorowych spodenek. Świetny produkt – bardzo praktyczny, dobrze wykonany. Co dalej? Planujesz wprowadzić inne wzory, kolory, długości. A może coś nowego?
Nie zdradzę za dużo, ale na pewno powiem, że będą bardzo duże zmiany w sklepie. Wiedziałam, że samo budowanie marki będzie ciężkie, ale nie wiedziałam, że będzie aż takie trudne. Dlatego podjęłam pewne decyzje związane ze zmianą formy. Jeśli chodzi o same leginsy to na przekór wszystkim – im będzie robić się cieplej, to pojawią się długie leginsy oraz ¾. Jeden wzór został już wybrany i na pewno będzie to RIVIERA. A reszty nie zdradzę. Zapraszam do zaglądania na Locosport.pl
Trzymam kciuki za rozwój oraz z niecierpliwością czekam na zmiany w sklepie. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Muszyńska