Bartosz Zieliński – poznański fizjoterapeuta, który od 9 lat pomaga pacjentom z dysfunkcjami narządu ruchu, po zabiegach ortopedycznych, a także urazach sportowych.
Bartek, na początek powiedz kilka słów o sobie i o tym, czym zajmujesz się na co dzień.
Jestem fizjoterapeutą – w zawodzie pracuję już 9 lat. Jestem fizjoterapeutą ortopedycznym, czyli takim, który zajmuje się szeroko rozumianą ortopedią, urazami narządów ruchu. Czym są narządy ruchu? To wszytko to, dzięki czemu się ruszamy, czyli stawy obwodowe, jak nadgarstek, łokieć, bark, stopa i kręgosłup. Tym się zajmuję. Plus traumatologia sportu, czyli wszystkie urazy, które przytrafiają się osobom zawodowo i amatorsko uprawiającym sport. Jestem terapeutą manualnym. Co to oznacza? Terapia manualna skupia się na leczeniu stawów, ale także tkanek miękkich. Jestem także studentem V roku osteopatii. Jest bardzo wiele metod diagnostycznych i każdy fizjoterapeuta będzie diagnozował pacjenta wedle swojej specjalizacji, np. fizjoterapeuta powięziowy będzie diagnozował pacjenta na podstawie metod i diagnostyki powięziowej. W trakcie swojej kariery zawodowej miałem przyjemność współpracować z Lechem Poznań, od paru lat leczę poznańskich wspinaczy, a także wielu biegaczy. Pojawiają się u mnie także osoby zajmujące się sportami walki.
Wymieniłeś wiele ciekawych zagadnień, które brzmią dość skomplikowanie. Gdybyś mógł w kilku słowach odpowiedzieć na pytanie czym zajmuje się fizjoterapia? Kim jest fizjoterapeuta?
Fizjoterapia to bardzo szerokie pojęcie. Nie chcę tego tak dzielić, jak to się robi w podręcznikach, bo to nie jest wykład na uczelni. Fizjoterapię możemy podzielić na fizjo- i fizykoterapię. Zdarza się, że niektórzy uważają się za „fizykoterapeutów”, co mija się z prawdą. Fizykoterapia to dział, który wspomaga pacjenta za pomocą czynników fizycznych. Czyli są tu zabiegi typu „prądy”, zabiegi elektryczne, ultradźwięki, krioterapia, itp. To w pewnym sensie odnowa biologiczna. Sauna też jest zabiegiem fizykoterapeutycznym, innymi są kąpiele zmienno-cieplne. Mamy też kinezjoterapię, czyli leczenie ruchem. Czym więc jest fizjoterapia? Ja jestem za specjalizacją, osobiście zajmuję się fizjoterapią ortopedyczną, ale możemy tu wyróżnić fizjoterapię pediatryczną, neurologiczną a także stomatologiczną, czy osteopatię działającą w myśl zasady, że tak naprawdę my nie leczymy pacjenta, tylko pomagamy organizmowi samemu powrócić na właściwe tory. Istnieje też fizjoterapia uro-ginekologiczna.
Opowiadając o bardzo wielu dziedzinach, wspomniałeś o kilku rodzajach sportowców, którzy Cię odwiedzają. Zaciekawili mnie wspinacze. Powiedz, z jakimi dolegliwościami zgłaszają się do Ciebie wspinacze?
Progres w tej dyscyplinie sportu jest ciężki i wymaga wielu lat treningu. Jakakolwiek kontuzja powoduje, że bardzo szybko następuje regres. Zawsze się śmieję, że jeśli wspinacz słyszy o jakiejkolwiek przerwie w treningach, to ma łzy w oczach. To są bardzo świadomi i zdyscyplinowani ludzie. Dbają o swoje zdrowie. Z racji skomplikowania treningów, najczęstszym powodem wizyt jest staw barkowy, urazy troczków palców, łokcie, kręgosłup piersiowy i szyjny plus kolano. Jeśli chodzi o biegaczy to zdecydowanie kolana, stawy skokowe. Jednak kolano i biodro to główne bolączki biegaczy. Oczywiście kręgosłup w każdej dyscyplinie sportowej może być problematyczny.
Dotychczas rozmawialiśmy o ludziach aktywnych. Bo lubią, mogą i chcą takimi być. Natomiast z racji tego, że mamy czas epidemiczny, czyli ruszamy się mało, chciałbym przejść do głównego tematu dzisiejszej rozmowy – jakie płyną zagrożenia dla naszych stawów i mięśni wynikające ze zbyt długiego przebywania w zamkniętej przestrzeni (np. praca biurowa, home office).
Kręgosłup to jest pierwsza dolegliwość, która będzie zawsze się odzywać. Statyka – nasz kręgosłup nigdy nie lubił i nie będzie lubić statyczności. Układ krążeniowo-oddechowy też będzie cierpiał. Nasza wydolność i sprawność będzie ubolewała. Inną bardzo ważną kwestią jest perystaltyka jelit, czyli ruchy robaczkowe, które przesuwają pokarm w jelitach. Aktywność fizyczna wzmaga perystaltykę jelit. Konsekwencją braku ruchu mogą więc być zaparcia, zwłaszcza u osób starszych. Inną ich przyczyną jest mała podaż płynów. Jest małe prawdopodobieństwo, żeby psuły nam się stawy z powodu braku ruchu. Istnieje jednak ryzyko, że jeśli nagle zaczniemy się ruszać po czasie, gdy nic nie robiliśmy, to staniemy się łakomym kąskiem dla fizjoterapeutów. Jeśli zaczynamy jakąkolwiek aktywność fizyczną po długim czasie bez ruchu, to bardzo ważne jest stopniowanie obciążeń. Nie ma złych ćwiczeń – kiedyś na forum fizjoterapeutów prowadziliśmy ożywioną dyskusję na ten temat. Jeden z kolegów stwierdził, że „nie ma złych ćwiczeń, są tylko ludzie do nich nieprzygotowani”, czyli mogę robić najdziwniejsze figury i ćwiczenia, tylko droga do tego powinna być stopniowana. Uchroni to nas od kontuzji. Podsumowując, myślę, że kręgosłup jest tą częścią naszego ciała, która będzie doskwierała nie tylko w czasach pandemii wszystkim korpopracownikom i ludziom, którzy mało się ruszają, a dużo siedzą czy jeżdżą autem.
Zakładając, że jeszcze trochę posiedzimy na home office, czy są miejsca i pozycje, w których można lub nie powinno się siedzieć w domu?
To znowu temat rzeka. Istnieją wyprofilowane, ergonomiczne krzesła, czy inne wynalazki, które służą temu, żeby nasz kręgosłup nie cierpiał. Skłaniam się jednak ku teorii, którą usłyszałem podczas szkolenia International Academy of Orthopedic Medicine. Skupia się ona na tym, że nasz dysk kręgowy ma zdolność do wiązania wody. Gdy rano wstajemy, tej wody w krążkach jest więcej, bo przez całą noc spaliśmy w odciążeniu. Rano jesteśmy przez to wyżsi. W ciągu dnia, woda z krążka międzydyskowego ucieka i może być jej po prostu za mało. Teoria mówi, że jeśli kręgosłup boli nas rano, to tej wody należy się pozbyć. I teraz mamy taką sytuację, że jeśli będę w super prostej pozycji na tym ekstra krześle siedział cały dzień, to i tak za jakiś czas będzie mnie bolał kręgosłup. Moja rada jest taka: kręgosłup nie lubi statyki. Nie przebywałbym w jednej pozycji za długo: niewskazane jest ani siedzenie super prosto w przeproście, ani garbienie się przez cały dzień. Zmieniałbym pozycję. Jeśli mam ochotę siedzieć prosto, siedzę prosto. Jeśli mam ochotę się zgarbić na chwilę, to też jest ok. Zmieniajmy pozycje. Bardzo dobre do tego są wszelkie poduszki czy przyrządy, które są niestabilne i zmuszają nas do ruchu. Dobrze jest robić sobie chwilowe przerwy od siedzenia. Unikajmy skrajności. Każdy ruch poza biurem czy domem będzie znacząco wpływał na złagodzenie ewentualnego bólu kręgosłupa. Zawsze mówiono, że bieganie szkodzi na kręgosłup. Były jednak takie badania, które dowiodły, że umiarkowana aktywność biegowa pomaga w lepszym nawodnieniu krążków. Wielu pacjentów na ból kręgosłupa aplikuje sobie bieganie. Paradoksalne, ale działa. Mówimy tu oczywiście o zdrowym kręgosłupie! Warto sprawdzić u specjalisty czy dla mnie na pewno też jest to wskazane.
Co zrobić w sytuacji, gdy doprowadziliśmy do stanu, że kręgosłup boli nas niemiłosiernie? Jak sobie z tym w domu poradzić?
Może to oklepany schemat, ale działa: rozciągnąć pośladki, mięsień biodrowo-krzyżowy w wykroku jednonóż, można porobić planki – to aktywuje mięśnie głębokie. Jakikolwiek trening jogi, najprostsze ćwiczenia ogólnorozwojowe to dobre pomysły. Jednak po szczegółowe instrukcje skierowałbym się do fizjoterapeuty. W internecie porad jest pełno – wszyscy prześcigają się co i jak robić, ale to nie u każdego będzie działało.
Dzięki, to przydatna wiedza. Wspominałeś, że co człowiek to inny przypadek. Często w internecie na różnych forach pojawiają się zapytania od osób, które dopiero zaczęły przygodę ze sportem. Wrzucają zdjęcia części ciała i opisują co i jak je boli. Co myślisz o takim sposobie zdobywania wiedzy?
Przy pewnych dysfunkcjach i schorzeniach to zda egzamin. W niektórych przypadkach konsultacja czy porady online będą trafne – w mniejszym lub większym stopniu. Ale to wszystko kwestia osoby. Nie widząc pacjenta, diagnozowanie to wróżenie z fusów: boli mnie kolano, jak zginam, nie boli jak prostuję, jak chodzę wolno to boli, a szybko to nie. To są skąpe dane. Taki przypadek wymaga zbadania przez fizjoterapeutę oraz zadania przynajmniej kilkunastu pytań. Wywiad to jest absolutne minimum. Szukałbym tu złotego środka. Dr. Google jest fajny, bo podnosi jakość: utrudnia więc zadanie słabym fizjoterapeutom. Ludzie są bardziej świadomi. Z drugiej strony żaden medyk nie lubi pacjenta, który wie lepiej co mu jest. Jeśli coś nam jest, to możemy szukać porady w internecie, ale raczej na portalach branżowych czy u autorytetów. Jeśli zalecenia nie pomagają przez tydzień czy dwa, to wtedy trzeba skorzystać z porady fizjoterapeuty. Mówię tu oczywiście o umiarkowanych objawach. Jeśli mamy ból nie do wytrzymania, zaburzenia czucia, to wymaga to konsultacji lekarskiej.
Czy możemy zrobić sami dla siebie coś jeszcze w trakcie trwania pandemii?
Jest teraz bardzo dużo ciekawych live’ów z ćwiczeniami, które możemy wykonywać w domu. Myślę, że to jest dobry sposób. Widziałem ostatnio ćwiczenia Piotra Kurka „Gatuno”– który mówi, że do ćwiczeń potrzebujemy butelkę wody i ręcznik. Proponował różne ćwiczenia w treningu ogólnorozwojowym. Ponadto rozciąganie statyczne czy dynamiczne, wzmacnianie mięśni głębokich to jest coś, czym bym się ratował. Plus obciążenia, które są dostosowane do naszych możliwości i stopnia wytrenowania.
Jednym słowem – niezależnie od tego, czy to czas pandemii, czy nie – ruszajmy się.
Zdecydowanie. Nie potrzebujemy do tego wiele. Jest mnóstwo ćwiczeń z własnym ciałem, które są świetnym wprowadzeniem do tych bardziej zaawansowanych. Przyzwyczajamy organizm do wysiłku i progresywnie zwiększamy obciążenie.
Brzmi świetnie, dzięki za dobrą radę i za wywiad!
Dzięki.
Rozmawiał Witek Przybylski