Bartosz Roszak – z zawodu psycholog, z zamiłowania triathlonista. Założyciel Wronieckiego Klubu Biegacza, który przygotowuje się do startu w podwójnym IronManie w Niemczech. W rozmowie z AktywniewPoznaniu opowiada o swojej pasji.
Masz za sobą spore sukcesy sportowe, o które zapytam Cię później. Najpierw chciałabym się dowiedzieć, skąd pojawiła się u Ciebie pasja i zamiłowanie do sportu?
Wszystko zaczęło się 10 lat temu. Był to początek 2010 roku. Koleżanka z pracy, która biegała od dawien dawna, zapytała się czy nie chcę wybrać się z nią i koleżanką na trening. Męskie ego nie pozwoliło mi odmówić, dlatego poszedłem na swój pierwszy w życiu trening biegowy i zrobiłem 8 km. Później przez kilka dni nie mogłem chodzić. W podstawówce nienawidziłem biegać, kochałem wychowanie fizyczne, ale tylko gry zespołowe – piłka nożna, siatkówka, koszykówka, ale bieganie wokół boiska czy robienie sprintów było moją traumą, która śniła mi się po nocach.
Pamiętasz, jakie były Twoje pierwsze zawody biegowe?
Tak, był to półmaraton w Poznaniu. Zmierzyłem się z pierwszymi zawodami na dystansie 21,0975 km. Profesjonalne zawody, z pomiarem czasu i medalem na mecie. Na 2-3 tygodnie przed startem zrobiłem swój pierwszy półmaraton we Wronkach, dlatego byłem pewny, że skoro pokonałem ten dystans na treningu, to uda mi się także na zawodach. Ukończyłem poznański półmaraton w czasie 1:59:58.
Bardzo dobry czas jak na debiut!
Półmaraton w Poznaniu zazwyczaj odbywa się na przełomie marca i kwietnia, a ja ubrałem wełnianą czapkę, wełniane rękawiczki, trzy koszulki, dwie pary spodenek… Pamiętam, że po drodze co chwilę coś zrzucałem z siebie i zostawiałem na trasie. Dziesięć lat temu, kiedy wiele osób nie wiedziało, jak ubrać się na zawody, właśnie tak robiło. Teraz jest trochę inaczej, ponieważ sprzęt jest tak reklamowany, że wszystko podsuwa się nam pod nos. A kiedyś biegło się w spodniach dresowych, których używało się na co dzień. Nie było technicznych rzeczy. Mój pierwszy półmaraton przebiegłem w butach, które z bieganiem miały niewiele wspólnego.
Ile czasu minęło pomiędzy Twoim pierwszym treningiem a półmaratonem?
Bieganie rozpocząłem wczesną wiosną. W czerwcu tego samego roku przytrafiła mi się bardzo poważna kontuzja. Kiedyś grałem dużo w piłkę nożną i miałem problemy z rzepką. Rzepkę złamałem, pozrywałem sobie wszystkie mięśnie w prawym kolanie. Rokowania nie były zbyt optymistyczne, lekarze mówili, że nie będę mógł chodzić. Ale cztery miesiące po tym wypadku poszedłem biegać, a półmaraton zrobiłem dziesięć miesięcy później.
Poza bieganiem pokochałeś także dwie inne dyscypliny sportu. Ukończyłeś IronMana na pełnym dystansie w Bydgoszczy-Borównie w 2018 roku oraz w Malborku w 2019. Jak to jest stanąć na mecie z medalem IronMana w ręku?
Każdemu mówię to samo – tego nie da się opisać. Po prostu trzeba to przeżyć i stanąć na mecie. Bydgoszcz była dla mnie traumatyczna, ponieważ w połowie dystansu rowerowego uległem wypadkowi. Miałem do przejechania jeszcze 90 km i maraton do przebiegnięcia. Pozdzierany i ociekający krwią z nóg oraz łokci, miałem w głowie zakodowane tylko jedno – muszę ukończyć. To było silniejsze ode mnie. Uwierz mi, że pomimo tego, ostatni 42 kilometr maratonu miałem najszybszy ze wszystkich. To było coś nieziemskiego! Jest to niewytłumaczalne w sposób medyczny, lekarski czy nawet ludzki – jak facet tak styrany tymi zawodami może jeszcze tyle z siebie wykrzesać. Ale to było tak silne we mnie, że udało się dociągnąć zawody do końca.
Planujesz jeszcze start w zawodach triathlonowych?
Nie ukrywam, że z trenerem od początku roku przygotowuje się do… podwójnego IronMana. Póki co wiem, że start jest w Niemczech, 26 lipca, ale nie jestem jeszcze zapisany na zawody. Muszę sprawdzić, czy organizm mi na to pozwoli oraz jak zareaguje, gdy wejdę w rytm treningów.
Przy podwójnym IronManie plan treningowy wygląda tak, że każdą dyscyplinę trenujesz fazami – przez dwa tygodnie trenujesz pływanie, dwa tygodnie robisz rower i dwa tygodnie bieganie. Chcę sprawdzić, jak mój organizm zareaguje po takim cyklu. Dlatego decyzja o zapisaniu się na te zawody będzie spontaniczna. A jeśli się nie uda to na pewno ponownie będę chciał wystartować w Malborku we wrześniu, na pełnym dystansie.
Czyli tak wygląda plan treningowy do podwójnego IronMana. A mógłbyś po krótce opowiedzieć o przygotowaniach do poprzednich startów triathlonowych?
Tydzień ma 7 dni, więc w całym tygodniu 6 dni poświęconych jest na aktywność sportową, a jeden dzień to regeneracja i pozwolenie organizmowi na jedzenie tego, na co ma ochotę. W tygodniu zazwyczaj mam dwa dni treningu pływackiego – pływanie na dystansie 2-3 km lub interwały wodne, ćwiczenia z nogami. Z reguły w dniu kiedy mam pływanie, trenuje także bieganie – lżejsze i krótsze wybiegania. Poza tym na mocniejsze i dłuższe wybieganie przeznaczam jeden dzień w tygodniu oraz od dwóch do trzech treningów na rowerze. W okresie jesienno-zimowym trenuje w domu na trenażerze, ze zmiennymi mocami, pracując interwałowo.
A co z dietą? Korzystasz z pomocy dietetyka? Dbasz o odpowiednią suplementację?
Tak, mam ułożoną dietę, ale kocham jeść – wiem, że to nie brzmi profesjonalnie, ale nie będę tego ukrywać. Myślę, że gdybym był stricte skoncentrowany na diecie to wyniki pewnie byłyby lepsze. Tylko u mnie bardzo często pojawia się takie myślenie: „Bartek, ale Ty nigdy mistrzem świata nie będzie. Ty to robisz dla pasji, dla samego siebie, aby łamać swoje kolejne blokady, poznawać siebie od innej strony”. Staram się utrzymywać w tym trybie reżimowej diety oraz treningów. Ale nie jest to dokładnie to, co pani dietetyk zaleciła jeść.
Jesteś z zawodu psychologiem. Przy triathlonie trzeba mieć mocną głowę, nie można za dużo myśleć. Jak bardzo Twój zawód pomaga Ci w zawodach?
Skończyłem psychologię społeczną oraz psychologię sportu. To bardzo mi pomaga, bo zawsze powtarzam, że to głowa kończy triathlon, a nie nogi czy tułów. Te części ciała robią tylko to, co głowa wysyła. Zawsze powtarzam, że jeśli ktoś chce ukończyć pełny dystans triathlonu to musi dotrwać do zejścia z roweru. W tym momencie zostaje ci do zrobienia już tylko maraton – masz 42 kilometry i masz na to kilka godzin (tyle, ile zostało na ukończenie całości), więc możesz to pobiec, ale równie dobrze przejść się spacerem. W Malborku jest 6 kółek do zrobienia, więc możesz odmierzać sobie kółka i liczyć ile ci jeszcze zostało lub ile już zrobiłeś.
Jesteś Prezesem Wronieckiego Klubu Biegacza – opowiesz, skąd pomysł na założenie klubu we Wronkach?
Jeżdżąc na różne zawody, widziałem mnóstwo osób w tych samych koszulkach, przyjeżdżali razem, spotykali się. W pewnym momencie, z innymi osobami, z którymi trenowałem, stwierdziliśmy, że przecież my też tak możemy. Mamy fajną grupę kilku biegających osób, więc czemu nie. Klub założyły 3 osoby, a obecnie aktywnych jest ok. 40 osób. Organizujemy wspólne treningi, spotykamy się i w każdej chwili każdy może do nas dołączyć. Trenujemy w niedzielę o godzinie 12:00. Ustalamy trasę biegową przez nasze piękne tereny Puszczy Nadnoteckiej. Osoba najwolniejsza zawsze dyktuje tempo.
Organizujecie także wydarzenia sportowe. Jednym z nich jest Wroniecka Dycha. W tym roku odbędzie się 6 edycja, dokładnie 21 czerwca. Można już dołączyć do wydarzenia?
Tak, jak najbardziej można dołączyć. Na chwilę obecną mamy zapełnioną 1/3 miejsc, więc jeszcze około 350 miejsc zostało. Poza grupą biegaczy będzie miała okazję wystartować także grupa chodząca z kijkami. Warto wziął udział w tym wydarzeniu dlatego, że jest to bieg organizowany przez biegaczy dla biegaczy. Nieważne w jakim czasie ukończysz, ważne, że spróbowałeś. Nawet jeśli za pierwszym razem się nie uda, to uda się za drugim, trzecim i kolejnym.
Jakie inne inicjatywy sportowe planujecie jeszcze zorganizować w tym roku?
Organizujemy całe Grand Prix Wronieckich Biegów. Jest to pięć biegów – bieg Noworoczny, Wielkanocny, Wroniecka Dycha, która jest centralnym biegiem oraz będzie jeszcze bieg letni i jesienny.
A Ty, prywatnie, gdzie planujesz wystartować w 2020 roku?
Miał być półmaraton w Gdyni pod koniec marca, ale jak wiadomo – odbędzie się dopiero 17 października. Tydzień później miał być półmaraton w Poznaniu, ale też już wiemy, że impreza została przełożona. Później w maju Wings fo Life oraz triathlon w Sierakowie. Pod koniec czerwca 1/2 w triathlonu w Poznaniu. W lipcu podwójny IronMan w Niemczech, a jeśli nie to na pewno 1/2 triathlonu w Bydgoszczy-Borównie i cały dystans w Malborku na zakończenie sezonu. Jednak wbieganie na zamek Krzyżacki w Malborku robi niesamowite wrażenie, a w Borównie kibice tworzą fenomenalną atmosferę.
Na koniec, jaką miałbyś radę dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę z bieganiem czy triathlonem – jak ich zmotywować?
Myślę, że fajną motywację jest to, że siedzenie nic ci nie da. Zawsze powtarzam: idź na spacer, zrób 100 metrów, zmęczyłeś się – ok, jest to ludzkie. Następnego dnia zrób 200 metrów, jeśli się zmęczyłeś – ok, odpocznij. Za pięć dni zrób sobie kilometr. I jeśli po tym kilometrze, wracając do domu powiesz: ale jestem zmęczony! Ale przy okazji powiesz: ale jestem szczęśliwy! To uwierz mi, że to będzie początek twojej przygody z bieganiem, a być może w dalszej perspektywie także z triathlonem.
Oby tej motywacji nigdy nam nie zabrakło! Dziękuję za rozmowę. Życzę owocnych treningów i trzymam kciuki za wszystkie tegoroczne starty!
Rozmawiała Marta Muszyńska